
Wojtek Pająk, zawodnik polskiego Burn Unit, zajął pierwsze miejsce podczas rozegranych w ostatni weekend w Heiligentblut w Austrii zawodów Polish Freeride Open. Kreatywne wykorzystanie naturalnego terenu wyznaczonego pod teren zawodów w kwalifikacjach i finale oraz dynamiczne pokonanie obranej przez zawodnika linii zagwarantowało mu tytuł pierwszego, nieoficjalnego Mistrza Polski w jeździe poza trasami w kategorii snowboard.
Zakwalifikowałeś się do finału Polish Freeride Open jako pierwszy i utrzymałeś tę pozycję, zostając jednocześnie pierwszym nieoficjalnym, snowboardowym Mistrzem Polski w kategorii freeride. Czy było ciężko?
Wojtek Pająk: Zdecydowanie tak. Warunki nie rozpieszczały. Wyjątkowo trudna była ściana wybrana na przejazdy eliminacyjne. Przewiane zbocze, na którym nie brakowało twardych grud śniegu i lodu było wyzwaniem dla każdego. Ściana finałowa – choć trudniejsza – zaskoczyła dobrymi warunkami śniegowymi, był nawet puch! W obu przypadkach kluczem do sukcesu okazały się pewność stania na desce i umiejętność utrzymania stałej prędkości oraz obranej na początku linii. Bardzo się cieszę, że udało mi się zrealizować swoje założenia dotyczące przejazdu zarówno w eliminacjach, jak i w finale.
Jak oceniasz zawody w Heiligenblut?
Wojtek Pająk: To bardzo pozytywne miejsce. Była super atmosfera i bardzo fajny, zrównoważony poziom. Wyznaczone na zawody strefy stwarzały wiele możliwości przejazdu – wszystko zależało tylko od kreatywności i umiejętności zawodnika. Fajnie, że takie wydarzenie przyciągnęło do Karyntii aż tak wielu Polaków, chociaż blisko nie było. Świadczy to o coraz większej popularności jazdy poza trasami.
W finałach Polish Freeride Open wystartowałeś razem z tatą i młodszą siostrą – czy jazda poza trasami na snowboardzie to sport rodzinny?
Wojtek Pająk: Tak, dużo i często jeździmy razem w Szczyrku. Jak tylko kończą się opady śniegu z tatą jesteśmy zawsze pierwsi na wyciągu.
Pochodzisz z Bielska-Białej, podobnie jak wiele osób z najwyższych miejsc listy wyników – co tam macie, czego nie mają inni?
Wojtek Pająk: Właściwie to jesteśmy nawet z tej samej ulicy Nie bez wpływu jest historia – kiedyś środowisko bielskie było potęgą polskiego snowboardu. Stąd pochodziła większość Mistrzów i Mistrzyń Polski. Teraz widać to w zawodach poza trasą. Snowboard mamy we krwi.
Jak wygląda trening freeridera?
Wojtek Pająk: Przede wszystkim to polowanie na puch i czekanie na opady. Jak już pada śnieg to nie można pozwolić sobie na lenistwo. Trzeba na wyciągu i w górach być pierwszym. Za każdym przejazdem trzeba także coś zmieniać – jechać szybciej, inną linią, robić mniej przerw i postojów. A także starać się kreatywnie wykorzystywać teren i naturalne przeszkody. I oczywiście jak najwięcej jeździć, bo to daje pewność stania na desce.
Jakie cechy i umiejętności powinna mieć osoba, chcąca jeździć poza trasami?
Wojtek Pająk: Przede wszystkim dobra pamięć przestrzenna, orientacja w terenie, odwaga, kondycja i doskonałe panowanie nad deską.
Gdzie najlepiej zaczynać?
Wojtek Pająk: Najlepiej zaczynać w takich miejscach, gdzie można jeździć poza trasami dojeżdżając do tych stref wyciągami. Wtedy możemy zrobić wiele przejazdów w ciągu jednego dnia. W Polsce jest to Szczyrk, w Europie godny polecenia jest Arlberg i Vor Arlberg, Montafon.